Marketingowe Tipy

Serial audio

S01E30

Skąd wziąć legalną bazę kontaktów do email marketingu? (Magdalena Kulpa)

Słuchaj na naszej stronie lub w ulubionej aplikacji

Opis odcinka

Poznaj 6 sprawdzonych sposobów na poszerzanie swojej bazy mailingowej, które nie nadwyrężą zaufania odbiorców do Twojej marki.

Zapraszamy na: https://www.linkedin.com/in/magdalenakulpa/

***

“Marketingowe Tipy” są podcastem marki Cleverhearted Showrunners, która wspiera firmy w produkcji podcastów i działaniach storytellingowych. Jeśli zastanawiasz się nad podcastem dla swojej marki, wejdź na https://cleverhearted.com i zamów bezpłatną konsultację.

Showrunnerka 1. sezonu podcastu: Simona Zelek

Produkcja: Cleverhearted Showrunners

Ten odcinek prowadzi:

Magdalena Kulpa
Magdalena Kulpa
Marketing Coordinator,
Astral Forest

Kreatywna dusza i entuzjastka wydarzeń branżowych z z prawie 6-letnim doświadczeniem w Marketingu B2B, głównie w sektorze IT. Specjalizuje się w tworzeniu strategii marketingowych, budowie i zarządzaniu zespołami oraz koordynacji działań marketingowych. Lubi zarówno uczestniczyć w, jak i organizować wydarzenia branżowe. Najbardziej ceni sobie pracę koncepcyjną. Jest również autorką publikacji w magazynach i na portalach branżowych oraz prelegentką na Kongresie NSC Marketing Wsparcia Sprzedaży i Crash Mondays.

Prywatnie miłośniczka outdooru, zdobywania górskich szczytów i gotowania w plenerze.

Transkrypcja odcinka

E-mail marketing – wciąż potężne narzędzie w rękach marketerów. Skąd jednak wziąć wartościową i legalną bazę kontaktów? Mam na to kilka sposobów. Utopijna wizja pracy każdego marketera jest taka, że wszyscy oddadzą nam swoje dane kontaktowe za darmo i jeszcze poproszą, żeby się z nimi skontaktować. Rzeczywistość jest jednak ciut inna i bardziej brutalna. Często musimy się nieźle napracować, żeby go uzyskać. Ale to dobrze! To cenne dane, które pozwalają nam na bardzo duże możliwości, musimy więc o nie trochę powalczyć. Jak jednak sprawić, żeby odbiorca, zostawiając nam swoje dane, nie poczuł się oszukany? Musimy coś mu za nie dać, zaproponować mu wartość, która sprawi, że będzie mu się to opłacało. Sprawdźcie, jakie znam na to sposoby. Sposób 1 – meet-upy i konferencje. Jako wielka miłośniczka wszelkiego rodzaju wydarzeń, od nich właśnie zacznę. Wiele osób może zastanowić się w tym miejscu, jak na fizycznym wydarzeniu pozyskiwać od uczestnika dane kontaktowe, zwłaszcza jeśli jest to wydarzenie darmowe i nie wymaga zakupu biletu. Prościej niż się może wydawać! Nawet jeśli organizowany przez nas event nie wymaga zakupu wejściówki, powinien wymagać rejestracji. d są bardzo proste i nikt nawet nie powinien chcieć z nimi dyskutować. Rejestracji potrzebujemy na przykład do określenia, dla ilu osób potrzebujemy miejsc, ile nagród, jeśli takie przewidzieliśmy, będzie nam potrzebne oraz również do dostarczenia informacji o szczegółach wydarzenia takie jak: miejsce, wskazówki dojazdu, parking czy ewentualne zmiany terminu, no i najważniejsze – do późniejszej wysyłki materiałów i zdjęć z wydarzenia. Jak widzicie, są to bardzo trywialne, ale jakże słuszne powody, dzięki którym odbiorca zobaczy wartość zostawienia swoich danych. Sposób 2 – webinary. Przenosząc nasz poprzedni punkt do świata cyfrowego, sprawa ma się trochę prościej. Nikogo nie powinien dziwić fakt, że zapisując się na webinar, musimy zostawić swój adres mailowy. Organizatorzy muszą przecież w jakiś sposób przekazać nam link do pokoju czy platformy, na której odbywa się wydarzenie. O ile powinno być to jasne, nie powinno zwalniać nas to z poczucia, że warto o tym poinformować. Po zapisaniu się na webinar ustawmy automatyczny komunikat z dopiskiem “dziękujemy, link do wydarzenia wyślemy na Twój adres mailowy”. Dzięki temu nikt nie będzie miał wątpliwości, gdzie szukać szczegółów oraz że zostawiliśmy swojego maila z powodu, o którym myśleliśmy. Sposób 3 – e-booki i publikacje. Nie tylko krótka forma komunikacji jest wartościowa. Bardzo dużo osób podejmuje swoje decyzje, zwłaszcza te zakupowe, w oparciu o konkretne dane informacje, a nie mogą być one streszczone do dwóch zdań i jednej liczby. Zakupy to często niełatwa decyzja, a szczególnie jeśli dotyczą kilkucyfrowych kwot. Naszym zadaniem jest dostarczenie właśnie tych informacji. Najczęściej właśnie w formie publikacji czy kompleksowego e-booka ze wszystkimi aspektami, które mogą interesować naszych klientów. Jest to bardzo wygodna forma przede wszystkim dlatego, że nie ogranicza w żaden sposób i w żadnym aspekcie. Nie oszukujmy się, jest to ogrom pracy, który niesie za sobą ogrom wartości i tak jak nasi odbiorcy nie chcą czuć się okradani z danych, my też nie oddawajmy naszej ciężkiej pracy za darmo. Róbmy to tylko z głową. Nie ma nic złego w podzieleniu się materiałem z dane kontaktowe, o ile faktycznie go damy. Niestety sama spotkałam się z sytuacją, że narzędzie do automatyzacji, ponieważ wiesz, że to właśnie było ono, zawiodło i publikacja na mojego maila nie dotarła. O ile jasno piszemy, co zawiera się w publikacji i jakie obszary porusza, kto jest jej autorem, kiedy powstała, nikt nie lubi kupować kota w worku. I o ile zawartość pokrywa się z tym, co przedstawiliśmy w poprzednim punkcie. I znowu, sama niestety pobrałam kilka razy materiał, którego największą wartością był tytuł. Sposób 4 – zablokowane artykuły. Kolejnym przykładem zapłaty za dostęp do wiedzy jest praktyka ograniczenia widoczności całego materiału. Polega ona na udostępnieniu fragmentu, najczęściej artykułu, do publicznego wglądu, a odkrycia jej dalszej części dopiero po podaniu swoich danych. Metoda dla mnie jest uczciwa dla obu stron. Z perspektywy odbiorcy dostajemy część interesującego materiału i sami możemy ocenić, czy jest on jest dla nas na tyle wartościowy, że chcemy zobaczyć go w całości i pozostawieniu maila. Dodatkowo od samego początku będziemy mieli pewność, że materiał to nie tak zwany clickbait, który tylko nas wyprowadzi z równowagi. Nam, marketerom, jest to łatwo będzie określić, czy nasze materiały są wartościowe oraz czy odbiorcy na naszej stronie to faktyczne osoby a nie tylko skanujące boty, które tylko nabijają statystyki. Sposób 5 – pop-upy. Metoda, która może cieszyć się najmniejszym powodzeniem, jednak warto sprawdzić ją na własnej skórze. Pop-upy dla osób, które długo są na naszej stronie, przeszły kilka podstron i je prześledziły oraz dla osób, które właśnie zmierzają do wyjścia. Przygotowując pop-up zachęcający do zapisu do newslettera, musimy pamiętać o bardzo ważnych rzeczach. Przede wszystkim z łatwością da się go zamknąć, jest dostosowany do wersji mobilnej i informuje, co znajduje się w newsletterze i jak często go dostaniemy. Są to proste rzeczy, a tak bardzo poprawią komfort życia i zakupów naszych odbiorców. I sposób 6 – rabaty. Jak mogłabym zapomnieć o sposobie, z którego sama najczęściej korzystam i nie mówię tego z punktu widzenia marketera a klienta. Uwielbiam rabaty, pewnie jak większość. Nie jest dla mnie żadnym problemem, a wręcz często sama szukam takiej opcji na sklepie internetowym, żeby zapisać się do newslettera w celu otrzymania kodu rabatowego na pierwsze zakupy. Przykład, który podałam, dotyczy kontaktu z nowymi klientami. Ale nic nie stoi na przeszkodzie adresować takich komunikatów do stałych klientów. W sklepie zaczyna się nowa kolekcja, wietrzymy magazyny, w zestawie taniej, to idealny moment na obdarowanie naszych klientów dobrą zniżką, z której ucieszy się ich portfel i nasza baza. Jak widzicie, ja znalazłam 6 sposobów na zbudowanie wartościowej listy odbiorców naszych maili. Jednak metod jest nieograniczona ilość. Próbujcie sami. Powodzenia!

0 komentarzy

Wyślij komentarz

PRODUCENT PODCASTU

Chcesz wykorzystać podcast w działaniach marketingowych?

Zajmujemy się całym procesem od koncepcji po publikację.